Jean Liedloff podczas swoich wypraw do amazońskiej dżungli przez wiele miesięcy żyła wśród rdzennego ludu Yequana. Obserwowała ich niebywały spokój, pogodne usposobienie i odkryła, że korzenie tego stanu ducha leżą w sposobie wychowywania przez nich dzieci. Książka zapoczątkowała ruch Rodzicielstwa Bliskości, będący dziś głównym nurtem wychowawczym.
Wybrane myśli:
Niemowlę trzymane na rękach czuje, że wszystko na świecie toczy się we właściwym porządku. Jedyna pozytywna tożsamość, jaką zna, opiera się na założeniu, że wszystko z nim w porządku, że jest dobre i mile widziane. Bez tego przekonania istota ludzka, niezależnie od wieku, będzie okaleczona przez brak pewności siebie, brak pełnego poczucia siebie, spontaniczności i łaski. Wszystkie niemowlęta są dobre, ale mogą się o tym przekonać wyłącznie na podstawie tego, jak są traktowane.
„Edukować” pierwotnie oznaczało „wyprowadzać”. Choć to znaczenie ma pewną przewagę nad tym bardziej rozpowszechnionym („wbijać do głowy”), to żadne z nich logicznie nie przystaje do oczekiwań dziecka. Wyprowadzenie, czyli kierowanie przez starszego, jest równoznaczne z wtrącaniem się do rozwoju dziecka, ponieważ spycha je z naturalnej, najbardziej efektywnej ścieżki, na mniej naturalną i mniej efektywną.
Niezawodną oznaką, że społeczeństwu czegoś brak, jest pojawienie się konfliktu pokoleń. Jeśli młoda generacja nie czerpie dumy z faktu upodobania się do starszych, oznacza to, że społeczeństwo utraciło swe własne kontinuum, swą własną stabilność i prawdopodobnie nie posiada kultury zasługującej na to miano. Będzie ono pozostawać w stanie nieustannych przemian jednego niezadowalającego systemu wartości w inny. Jeśli młodsi członkowie społeczeństwa uważają, że starsi są śmieszni, nudni lub nie mają racji – nie znajdą naturalnej drogi naśladownictwa. Będą czuli się zagubieni, poniżeni i oszukani, co w rezultacie wzbudzi ich gniew. Także starsi poczują się oszukani i dotknięci brakiem ciągłości kultury i wraz z młodymi zaczną cierpieć z powodu bezcelowości swego istnienia.